Tym sposobem mamy szansę uczestniczyć w wykładach prowadzonych przez najbardziej cenionych naukowców. Ale nie tylko! Bo webinary organizowane są również przez prywatne firmy, umożliwiające osobom zainteresowanym daną branżą poszerzanie swojej wiedzy i umiejętności. Przed rozpoczęciem roku szkolnego rodzice wraz z dziećmi kompletują wyprawkę szkolną. Podręczniki, zeszyty, kredki, a coraz częściej także telefony, laptopy – to tylko przykłady rzeczy, które znajdą się w niejednym tornistrze. źródło: Czy zawsze wiemy jak je wybrać? Przed pierwszym dzwonkiem – co warto wiedzieć przypominają wspólnie urzędy i instytucje. Dwie trzecie rodziców dzieci w wieku 4-18 lat daje swoim pociechom kieszonkowe, średnio jest to 56 złotych miesięcznie*. To właśnie one są najbardziej narażone na działanie nieuczciwych sprzedawców. W ramach wspólnej akcji „Przed pierwszym dzwonkiem – co warto wiedzieć?” o prawach i obowiązkach młodych konsumentów oraz ich rodziców na swoich stronach internetowych przypominają Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, Urząd Komunikacji Elektronicznej, Biuro Rzecznika Praw Dziecka, Inspekcja Handlowa oraz Radio Plus. Prawa najmłodszych Zgodnie z prawem, a dokładnie kodeksem cywilnym, dzieci do 13 roku życia nie mają zdolności do czynności prawnych, czyli w ogóle nie powinny zawierać umów. Jeżeli jednak dziecko zawarło umowę w drobnych, bieżących sprawach życia codziennego, czyli np. kupiło sok, bułkę czy zeszyt – to jest ona ważna. Oczywiście pod warunkiem, że w wyniku tej transakcji dziec¬ko nie zostało pokrzywdzone. Nastolatki, czyli osoby pomiędzy 13 a 18 rokiem życia mają ograniczoną zdolność do czynności prawnych. Dlatego mogą zawierać umowy w drobnych, bieżących sprawach życia co¬dziennego, czyli kupować czasopisma, przybory szkolne, książki, itp. Ograniczenia pojawiają się, gdy nastolatek zamierza nabyć odtwarzacz MP3, rower czy komputer. Wówczas potrzebna jest zgoda rodziców lub opiekunów, bądź potwierdzenie przez nich umowy. Podręczniki Początek roku szkolnego, to wzmożone zakupy podręczników, lektur szkolnych, słowników oraz innych pomocy dydaktycznych. Dobrym nawykiem podczas kupowania książek naukowych jest sprawdzanie czy podana cena podręcznika obejmuje również koszt dodatkowych materiałów np. haseł do wirtualnych ćwiczeń, płyt CD i DVD. Warto sugerowane i polecane w księgarni pozycje naukowe skonsultować z listą książek wymaganych przez nauczyciela. Zdarza się, że podręcznik kupiony dla dziecka przed rozpoczęciem roku okazuje się niepotrzebny – nie zawsze można go oddać księgarzowi. Pamiętajmy, że zwrot towaru pełnowartościowego zależy od dobrej woli sprzedawcy. Jeżeli zgodził się na oddanie lub wymianę nieodpowiedniego podręcznika w wyznaczonym terminie, warto pamiętać o zachowaniu dowodu zakupu. Wady książek, podręczników można reklamować. Jeśli okaże się, że w zakupionej przez nas lekturze szkolnej brakuje stron lub płyta z programem do powtarzania słówek dołączona do słownika nie działa – mamy prawo do reklamacji towaru wadliwego w ciągu dwóch lat od daty zakupu. Zabawki edukacyjne Kupując zabawki edukacyjne warto zwrócić uwagę na zawarte instrukcje użytkowania zabawek edukacyjnych np. miniaturowych pracowni chemicznych, ceramicznych, itp. Muszą one zawierać ostrzeżenie o niebezpiecznym charakterze substancji oraz wskazywać środki ostrożności, które powinny być stosowane w celu uniknięcia zagrożeń. Warto sprawdzać termin ważności produktów i wszelkie inne ostrzeżenia. Co więcej dorośli powinni znać znak CE, który świadczy o tym, że produkt jest zgodny z wymaganiami unijnymi. Umieszcza się go na zabawkach, telefonach komórkowych, komputerach, kaskach rowerowych. Nie jest łatwo samemu zbadać produkty szkolne pod kątem zawartości w nich zabronionych substancji chemicznych, ponieważ analizę ich obecności wykonują specjalistyczne laboratoria. Na opakowaniu przyborów szkolnych musi znaleźć się nazwa firmy, która wyprodukowała lub importowała towar oraz jej adres. Zanim jednak rodzice dokonają zakupu tego rodzaju wyrobów z pewnością powinni zwrócić uwagę na funkcjonalność, a nie tylko na atrakcyjny wygląd produktów. Telefon komórkowy dla dziecka Posiadanie telefonu komórkowego przez dziecko oprócz korzyści niesie ze sobą zagrożenia, takie jak połączenia na numery o podwyższonej opłacie, SMS-y Premium, czy dostęp do treści przeznaczonych tylko dla dorosłych. Dlatego wybierając telefon dla dziecka należy zwróć uwagę, czy operator telefonii ułatwia wyeliminowanie tych niebezpieczeństw. Warto zapytać sprzedawcę o dostępność usług ułatwiających kontakt z dzieckiem – „funkcja SOS” umożliwia połączenie z wybranym numerem po naciśnięciu specjalnego klawisza. Dobrym rozwiązaniem jest również usługa „kontroli rodzicielskiej” – czyli blokady umożliwiającej wykonywanie połączeń telefonicznych oraz wysyłanie wiadomości jedynie na wybrane numery. Przy doborze aparatu telefonicznego uwzględnijmy jego gabaryty, zacznijmy od dopasowania do wieku dziecka. Więcej na ten temat w poradniku dla rodziców przygotowanym przez Urząd Komunikacji Elektronicznej. Wirtualne zakupy Korzystanie z internetu może okazać się niebezpieczne, jeżeli najmłodsi surfują po nieodpowiednich stronach i kupują bez zgody opiekuna. Zwracajmy uwagę na serwisy internetowe, które proponują towary lub usługi w formie elektronicznej „prawie za darmo”. Często skorzystanie z nich wiąże się uiszczeniem opłaty w formie smsów o podwyższonej płatności. Zdarza się również, że uzyskanie dostępu do wirtualnych usług edukacyjnych jest możliwe dopiero po płatnej rejestracji. Dokonując zakupów w sieci warto pamiętać, że oferty przedsiębiorców skierowane są głównie do osób pełnoletnich. Zamówienie wymarzonych e-booków, ubrań, płyt, rejestracja na płatnych portalach, uczestnictwo w aukcjach bez wiedzy dorosłych może wiązać się z zawarciem transakcji, które nie są korzystne dla najmłodszych i ponadto wiążą się ze zobowiązaniami finansowymi. Dlatego warto pamiętać o ograniczeniach prawnych przewidzianych przez kodeks cywilny w przypadku dzieci i nastolatków. Nieprzemyślane zakupy dokonane przez najmłodszych, którzy nie dysponują tak szerokimi prawami, jak dorośli – mogą narażać opiekunów lub rodziców na konsekwencje finansowe. Dzieje się tak wówczas, gdy przedsiębiorca poniesie szkodę. Wtedy może on domagać się odszkodowania przed sądem od jego opiekunów. Promocje przed pierwszym dzwonkiem Zakup podręczników, telefonów, plecaków, przyborów szkolnych, butów w promocyjnej cenie, nie oznacza utraty praw do reklamacji w przypadku wystąpienia wady. Towary kupione podczas obniżek, również podlegają reklamacji. Na jej złożenie mamy 2 lata od daty zakupu i tylko 2 miesiące od wykrycia usterki. Potrzebny będzie dowód zakupu – najprościej paragon. Gdzie po pomoc? W przypadku problemów nastolatka z nieuczciwym sprzedawcą – najlepszą radą dla najmłodszych jest powiadomienie opiekuna. Dorośli mogą zadzwonić pod bezpłatny numer infolinii 800 007 707 – tam dowiedzą się jak wybrnąć z kłopotów. Bezpłatną pomoc prawną można uzyskać również w Wojewódzkich Inspektoratach Inspekcji Handlowej. Ważne informacje na temat praw najmłodszych konsumentów dostępne są także na specjalnej stronie stworzonej przez UOKiK dla najmłodszych konsumentów – Zachęcamy do jej odwiedzania przez dzieci, ich rodziców, wychowawców oraz nauczycieli. Przed pierwszym dzwonkiem – co warto wiedzieć: Poradnik dla rodziców, którzy chcą kupić dziecku pierwszy telefon komórkowy Prawa dziecka w szkole Ważne informacje na temat praw konsumentów podczas zakupów – Wojewódzkie Inspektoraty Inspekcji Handlowej w Katowicach, Łodzi, Poznaniu, Warszawie i Białymstoku. * Ucz się, ucz, bo nauka to potęgi klucz” Kto z nas chociaż raz nie usłyszał od bliskich tego porzekadła. Ciężko z nim się nie zgodzić, dlatego już teraz Julia Jajkiewicz, 12 Grudzień 13 Wyślij Drukuj „Ucz się dziecko ucz, bo nauka to potęgi klucz”. To przysłowie zna chyba każdy. Rodzice często powtarzają je swoim dzieciom. Słowo „klucz” w tym kontekście ma znaczenie pozytywne: otwiera metaforyczną bramę prowadzącą do sukcesu. Niestety „klucz” nabrał również innego znaczenia... Dzieci, zanim pójdą do szkoły i usłyszą przysłowiowe „ucz się dziecko ucz”, uczą się z własnej woli, a ta nauka sprawia im wiele radości. Zadają pytania, przeprowadzają eksperymenty, dokonują odkryć, są kreatywne. Dzięki swojemu nieschematycznemu postrzeganiu rzeczywistości są w stanie zauważyć o wiele więcej niż niejeden uczony. Zastanowiło mnie, dlaczego tak się dzieje, że dzieci są kreatywne i twórcze, a z biegiem lat to powoli zanika. Wiele osób przyczyny takiego stanu rzeczy upatruje w szkole. Niektórzy nawet mawiają, że dziecko się rozwija, a potem idzie do szkoły. Może to stwierdzenie jest zbyt okrutne, ale jak w każdej plotce można znaleźć w nim ziarenko prawdy. Irena Sosnowska zauważa, że szkołę charakteryzują cechy fabryczne: "Dzwonki w szkole – gwizdki w fabryce, liczna klasa szkolna w niewielkiej sali – duża liczba pracowników na niewielkiej przestrzeni, autorytet nauczyciela w szkole – nadzorcy w fabryce" (Sosnowska, 2010, s. 24). Nie sposób się nie zgodzić z trafnością tego porównania. Sosnowska twierdzi, że głównym celem szkoły jest stworzenie „dobrego” obywatela i pracownika. Oznacza to, że szkoła nie koncentruje się na uczniu jako jedynej i niepowtarzalnej jednostce, nie inspiruje go do rozwoju, tylko „wpaja” gotową wiedzę. Dzieci od początku uczą się w szkole „właściwego” zachowania. Nie mogą już być dziecinne i spontaniczne. Pamiętam, jak ciągle byłam strofowana: „nie wychodź poza margines”, „nie pisz czerwonym długopisem”, „nie kombinuj” i tak dalej. Moje dziecięce wychodzenie poza schematy nie było mile widziane w szkole. Z biegiem czasu, tak jak i reszta dzieci, przystosowałam się do tych reguł: nie wychodziłam poza margines, pisałam niebieskim długopisem, nie „kombinowałam”... Im wyższy szczebel w edukacji tym gorzej. Jeszcze bardziej trzeba się pilnować by myśleć schematycznie i odpowiadać tak, jak nauczyciel sobie tego życzy. Całe szczęście nie wszyscy nauczyciele chcą brać udział w akcji „zabijania” kreatywności. Pamiętam moją nauczycielkę języka polskiego. Podczas omawiania lektur czy wierszy zawsze zachęcała nas do wyrażania swoich opinii na temat tekstu. Na początku było nam ciężko, bo już przywykliśmy, że właściwa odpowiedź jest tylko jedna. Jednak nauczycielka nauczyła nas, że każda odpowiedź jest dobra, jeśli się ją dobrze uargumentuje. Żyjąc w przekonaniu, że przynajmniej podczas interpretowania literatury mogę rozwinąć skrzydła, przystąpiłam do matury i... zderzyłam się z szarą rzeczywistością, a raczej z... kluczem. Co zatem jest przyczyną powolnej śmierci naszej kreatywności? Wydaje się, że właśnie ten przysłowiowy klucz... * * * Literatura: Sosnowska I. Wychowanek kultury popularnej problem czy wyzwanie współczesnej szkoły? „Problemy opiekuńczo- wychowawcze”, 2010, nr 7. * * * O autorce: Julia Jajkiewicz profil autora w portalu społeczności Republika Edukacji Artykuł ukazał się również na łamach serwisu wolnej publicystyki edukacyjnej Nowy Model Szkoły Podziel się Aktualnie brak komentarzy. Bądź pierwszy, wyraź swoją opinię UCZĘ SIĘ (j'apprends), STUDIUJĘ (j'étudie), PRACUJĘ (je travaille). On utilise ces trois mots un peu différemment en polonais et en français.

Gdy staram się sięgnąć pamięcią do czasów dzieciństwa i przypomnieć sobie powiedzonka mojego taty, które po dziś dzień siedzą mi głowie, od razu myślę o: „Ucz się ucz, bo nauka to potęgi klucz”. Strasznie wyświechtane i niezwykle banalne powiedzenie, pomyślicie, ale to właśnie może dzięki niemu nigdy nie miałem większych problemów w szkole i za swoją największą wpadkę uważam zdobycie 0,5 punktu z kartkówki z matematyki w gimnazjum (na 16 możliwych do zdobycia). Zdaję sobie jednak sprawę, że nie każdy miał ojca, który do znudzenia lubił rzucać tego typu hasła. Podczas ostatniego meczu Górnika z Siechnicami kibice skandowali „Gdzie jest Kurzepa?”, domagając się wpisania do protokołu meczowego najzdolniejszego juniora biało-niebieskich, od początku sezonu przegrywającego rywalizację o miejsce w składzie z weteranem Mariuszem Karwikiem, a ostatnio nawet z rzecznikiem wałbrzyskiej straży pożarnej, Pawłem Kalińskim. Nieobecność Szymona Kurzepy w składzie seniorów tłumaczona jest jego niedociągnięciami w sferze edukacyjnej. Nasz niepokorny zawodnik zalicza na tym polu wpadki, co blokuje mu podobno miejsce w III lidze, ale w lidze juniorów szkolny performance nie odgrywa już żadnej roli, bo Szymon gra w każdym meczu. Oderwijmy się na moment od naszego regionu. Jak wygląda sprawa edukacji koszykarzy za Oceanem? Przeczytajcie: Początkowo uważałem, że Daequan, nasz pierwszy rezerwowy ze śr. 10 pkt/mecz, zwariował opuszczając tak wcześnie uczelnię (po pierwszym roku – przyp.) Zmieniłem zdanie, gdy w jego pokoju w akademiku znalazłem pięciostronicowe wypracowanie ocenione na 0%. Na samej górze tylniej strony profesor napisał: „To oczywiste, że nie przeczytał Pan tej książki i przez to nie miał Pan pojęcia co trzeba zrobić w wypracowaniu. Pańskie zadanie zostało w całości wykonane nie na temat i nie ma żadnego związku z zajęciami. Proszę odwiedzić mnie w moim gabinecie jeszcze w tym tygodniu”. Wciąż nie mogę uwierzyć, że profesor nie wykorzystał tej świetnej okazji i powstrzymał się od cytatu z filmu „Billy Madison”: „To, co tutaj wypisałeś to zbiór najbardziej idiotycznych wypocin, jakie w życiu czytałem. W tym całym bełkocie i niespójności wypowiedzi nie byłeś nawet blisko czegokolwiek, co można by podpiąć pod termin „racjonalna myśl”. Każdy, kto miał okazję to czytać w naszym instytucie, czuje się teraz głupszy. Wystawiam ci całe 0% i niech Bóg zlituje się nad twoją duszą”. (…) Usiłuję powiedzieć, że Daequan nie bardzo nadawał się do studiowania na wyższej uczelni i jego szybkie przejście na rynek pracy było prawdopodobnie dobrym pomysłem. Ten długi cytat pochodzi z kapitalnej książki Marka Titusa „Don’t Put Me In, Coach", którą mam przyjemność teraz czytać. Tytuł jeszcze nie został przetłumaczony na język polski (i się chyba na to nie zanosi, bo rynek zbytu w RP na tytuły związane z amerykańską koszykówką akademicką jest zbyt mały), ale pozwoliłem sobie na chałupnicze tłumaczenie ciekawego fragmentu, traktującego o nauce. Opowiadającym jest oczywiście Titus, przyspawany przez cztery lata do ławki rezerwowych gracz świetnego uniwerku Ohio State, gdzie razem z nim występowali Greg Oden, Mike Conley, Evan Turner i …. wspomniany w tym fragmencie Daequan Cook. Po roku na uczelni Ohio State, Cook zgłosił się w 2007 roku do draftu NBA, gdzie w pierwszej rundzie wybrali go Philadelphia 76ers, szybko oddając prawa do Miami Heat. W 2009 roku Cook wygrał konkurs rzutów za trzy podczas Meczu Gwiazd, a w 2012 roku był zmiennikiem w Oklahoma City Thunder, z którymi dotarł do finałów NBA. Tyle, jeśli chodzi o jego sukcesy. Ostatnio występował w Eurolidze i Eurocup, w ukraińskim Budyvielniku Kijów, gdzie po trzech miesiącach, czyli w połowie stycznia tego roku, podziękowano mu za usługi. Obecnie szuka klubu. W NBA Cook zagrał w 374 meczach, notując śr. pkt i 36% skuteczności za 3 w sezonie regularnym i pkt i 32% za 3 w playoffs. Gwiazdą nie został (nie zapowiadał się na nią), ale nie można raczej stwierdzić, że jego kariera to pasmo niepowodzeń. I to wszystko pomimo tego, że nie był „orłem” w szkole, choć porównywanie go z „orłem” to w tym przypadku duże nadużycie, bo raczej rzadko się zdarza zebrać 0% (czy tam 0 pkt) z wypracowania (mój najgorszy wynik to wspomniane 0,5 pkt z przeklętej matmy). Tak to się robi w Ameryce. Wsiądźmy teraz do komfortowego samolotu niemieckich linii Lufthansa i powróćmy po przesiadce w Niemczech do Rzeczpospolitej. Polskiego Daequana Cooka daleko szukać nie trzeba. Jeszcze cięższe przeboje na swojej wyjątkowo krętej edukacyjnej drodze miał Bartłomiej Ratajczak, który na ewentualny przydomek „orzeł” pracował bynajmniej nie w szkolnej ławie, ale na koszykarskich parkietach. Pal licho "Rataja". Jest jeszcze ktoś: Nie zdałem w pierwszej klasie liceum i chyba to się nadal za mną ciągnie. Wszyscy dookoła namawiali mnie aby skupić się na grze w koszykówkę. O ile się nie mylę grałem już wtedy w drużynie seniorów, we wszystkich juniorach, juniorach starszych i tyle ile meczów było w tygodniu, tyle dni opuszczonych na lekcjach. Nauczyciele szybko pokazali mi gdzie jest moje miejsce. Od tamtej pory tak się wstydziłem, że nie potrafiłem rodzicom spojrzeć w oczy. I wtedy mi powiedzieli: „Widzisz, tylu ludzi chciało byś grał w koszykówkę, a ilu Ci pomogło w tak trudnym momencie?”. Potem jednak zrobiłem dwa kierunki, dwa fakultety i jestem magistrem. Wstyd zadziałał na mnie mobilizująco. To słowa niejakiego Rafała Glapińskiego (całość tutaj). RAFAŁA GLAPIŃSKIEGO. Tego samego, który stanowi o jakości trzecioligowego Górnika, a w przeszłości z powodzeniem (i w różnych barwach) zaliczył wszystkie pozostałe ligowe szczeble w polskiej koszykówce. „Glapa” miał swoje problemy w szkole, podobnie jak Kurzepa zaliczył „zimowanie” w liceum. Rafał szybko jednak się „ogarnął” i tego samego (oraz podobnej kariery zawodowej) trzeba życzyć Szymonowi. Wierzę, że Kurzepa dostanie swoją szansę jeszcze w tym sezonie, tak jak przed ponad dekadą zaufano "Glapie", choć w grę nie wchodziła przaśna III liga, a poważne rozgrywki na zapleczu ekstraklasy. Nie każdy koszykarz radzi sobie w szkole. Nie każdy może stać się drugim Hubertem Radke z Rosy Radom, który robi doktorat. Tak to już jest. Problemy mieli i Cook, i Ratajczak, i Glapiński. Wszyscy jednak otrzymali swoją szansę w dorosłym baskecie. Jak będzie z Szymonem Kurzepą?

Ucz się ucz bo nauka to potęgi klucz ? Czyje to słowa ? 2010-09-05 12:58:49; Strategie podobne do Starcraft 2014-02-09 20:26:11; Jakie znacie fajne strategie 2013-09-20 17:35:16; Strategie na starszy komputer. 2012-07-17 21:35:15; Jaką strategie średniowieczną polecacie ? 2013-06-16 18:42:39; jakśię ucz w domu 2010-01-27 18:04:30 Od kilku miesięcy nie oglądam żadnych wiadomości. Wcześniej także omijałem je wielkim łukiem, aby nie bluźnić na telewizor, bo cóż on winny? Informacje na portalach publikowane są dla ludzi niespełna rozumu, a publikacje internautów... sami wiecie, szkoda gadać. Jestem niedoinformowany i jest mi z tym cholernie dobrze. Zaczynam nawet odczuwać coś w rodzaju lekkiej, acz pobłażliwej ironii, wobec tych, którzy muszą codziennie zaliczyć całe pasmo informacyjne na każdym kanale. Bo cóż z niego wynika? Pis (za żadne skarby nikt mnie nie zmusi, aby pisać tę nazwę z dużej litery), zawsze będzie bredził to samo, przeciwko zawsze będzie opozycja, KOD nie przestanie strugać jedynego sprawiedliwego, bez ambicji powołania za chwilę jakiejś partii. Miller zawsze będzie się wycofywał i powracał, PSL będzie próbowało lewitacji, a Kukiz jak się głupi urodził, tak głupi umrze. Kolejne wariacje na te same tematy mam głęboko i ani myślę ich słuchać. Wyrosłem z tych igrzysk. Mam także wrażenie, że mój blog jest mniej obciążony sugestiami każdej ze stron i pozwala mi zachować trzeźwość oceny bieżących spraw, od których przecież nie sposób się uwolnić. Publikacje znajomych na moim profilu, z całym szacunkiem, niewiele mnie nie interesują, bo przypływają powielającą się falą identycznych zdjęć o takim samym nagłówku. Rozumiem frustracje, ale ja czekam na oryginalność. A tej, niestety, brakuje. Bo powielanie sprawdzało się w czasach KOR-u, na kserografach z Unry, dziś już nie. Opływamy w dobrodziejstwa internetu, nie zachłystujmy się zatem malizną. Każdego stać na własną ocenę wypowiedzi tego czy innego wariata bez dorzucania do niej identycznego zdjęcia. Zerknijcie na swój profil, a przyznacie mi rację. Powiecie teraz: nie wszyscy umieją... Moje początkowe wpisy na blogu także były żałosne. Umiejętność formułowania zwięzłych myśli to sztuka poszukiwania, a nie wyssana z mlekiem mamy. Uczmy się zatem, próbujmy i wyciągajmy wnioski z własnej niewiedzy. Nie jest wstydem czegoś nie wiedzieć, wstydem jest powielać błędy bez ambicji ich korygowania. I o to gorąco apeluję. Kiedyś, w podstawówce, pani od polskiego wywołała mnie do odpowiedzi z "Pana Tadeusza". Wstałem i zacząłem jakoś tak: - No cóż... - Nie zaczyna się zdania od "cóż" - zagrzmiała pani. - No cóż... - powtórzyłem. - Nie zaczyna się zdania... - Wiem, ale cóż... Nie pamiętam dalszego ciągu mojego wywodu, ale chyba w końcu zacząłem wśród śmiechów współuczniów. Nieważne. Do dziś jednak pamiętam, aby nie zaczynać zdania od "cóż"... No cóż, wyrosłem z podstawówki, ale w niewiedzę brnę dalej. I jest mi z moim "cóż" całkiem dobrze. Leczmy nasze przyzwyczajenia i złe nawyki, bo uruchamianie nieznanych pokładów siebie samych przynieść może całkiem nieoczekiwane rezultaty i okaże się niebawem, że zwykły powielacz przepoczwarzy się w Hemingwaya, czego Wszystkim, i sobie, serdecznie życzę.
Aktualności na stronie: 27 stycznia 2022 Kolekcjonerska naklejka i naklejki na legitymacje. 27 stycznia 2022 Hologram kolekcjonerski legitymacja studenta
Edukacja to bardzo ważny temat, od niej uzależnione jest całe życie człowieka. Z tego powodu na każde dziecko nałożony jest obowiązek szkolny. Nie każdemu jednak nauka szybko wchodzi do głowy. Składa się na to wiele czynników narzucanie zbyt wielu obowiązków na uczniów, którzy zniechęcają się do nauki. Oczywiście, kartkówki, sprawdziany, prace domowe czy uczęszczanie na lekcje jest konieczne, jednak te przykre obowiązki można uatrakcyjnić. Wszystko zależy od nauczyciela, to dzięki niemu nauka może stać się zabawą. Ciekawe, wcześniej przygotowane zajęcia, łączące teorię z praktyką, to jest sposób na przełamanie szkolnej nudy. Sam zawód nauczyciela ma długą i bogatą historię, Dawniej nauczyciel był wychowawcą, mistrzem, stąd też cieszy się on obecnie tak dużym autorytetem. Nauczyciel nie powinien jednak budować swojego autorytetu na strachu, poprzez stawianie do kąta, krzyczenie na uczniów, szantażowanie. Prawdziwy autorytet powinien zawsze przyznać się do faktycznie popełnionego błędu, uważnie słuchać swoich uczniów oraz, przede wszystkim, zarażać pasją. Nauczyciel powinien także wdrążać w relacjach między uczniami współpracę zamiast powszechnej rywalizacji. Porównywanie prac uczniów, wyróżnianie najlepszych zdecydowanie zaburza umiejętność współpracy, a przecież w wielu zawodach „praca w grupie” jest znacznie ceniona w CV. Z tego powodu już na etapie wczesnoszkolnym dzieci powinny być uczone przede wszystkim współpracy, rywalizację należy usunąć na dalszy plan. Konieczne jest zachęcanie dziecka do nauki już na wczesnym etapie szkolnym. Dzięki temu z przyjemnością będzie ono poszerzało swoją wiedzę coraz bardziej, zdobywając coraz to wyższe wykształcenie.
Było mądre powiedzonko kiedyś-ucz się człowieku ucz,bo nauka to potęgi klucz..co zostało z tej nauki?lub może co zyskał świat z tych tytułów naukowych?To może sobie każdy sam na swój sposób odpowiedzieć,a wiersz super..powodzenia
Kategorie: naukaszkołapandemiaCOVID-19Polska Pandemia wszystkich nas zaskoczyła. Nikt się nie spodziewał tego, z czym musimy się mierzyć. Zalecenia są jasne – zostań w domu, jeśli możesz. Większość aktywności przeniosła się dzisiaj do sieci. Jedną z nich jest nauka. Dla wielu z nas to nic nowego – już od lat korzystamy z programów i aplikacji, które umożliwiają zdalną edukację. Dziś ich popularność rośnie. Jak się uczyć bez wychodzenia z domu? Podpowiadamy. Nauka języków Na początek kilka słów o nauce języków. Nie ma nic prostszego, o ile tylko dobrze się do niej przygotujemy. Takim przygotowaniem niech będzie ściągnięcie aplikacji Babbel, która stanowi doskonałe, nowoczesne, wygodne narzędzie do nauki języka. Możemy uczyć się angielskiego i niemieckiego, wybierając różne poziomy zaawansowania, kategorie i tematy. Dzięki aplikacji nie musimy już wychodzić z domu i odbywać czasochłonnych podróży po mieście, by dowiedzieć się czegoś nowego. Uczymy się, skąd chcemy – również z własnego domu. Wystarczy kwadrans dziennie, by uzyskać spektakularne efekty. Liczy się oczywiście sumienność, regularność, ale we wszystkim tym pomaga aplikacja. Babbel pozwala nam przyswajać nowe słówka, zwroty, uczyć się konwersacji, a nawet szlifować wymowę. Wygodnie, bezpiecznie, nowocześnie. Webinary i wykłady Ale nie tylko języków możemy się uczyć z własnej kanapy. Świetnym pomysłem na nieustanne rozwijanie swoich umiejętności – nawet w dobie epidemii – jest branie udziału w webinarach, czyli wykładach online organizowanych nawet przez najlepsze uczelnie. W wielu przypadkach możemy korzystać z nich całkowicie za darmo, zapisując się jedynie w wyznaczonym miejscu w sieci. Tym sposobem mamy szansę uczestniczyć w wykładach prowadzonych przez najbardziej cenionych naukowców. Ale nie tylko! Bo webinary organizowane są również przez prywatne firmy, umożliwiające osobom zainteresowanym daną branżą poszerzanie swojej wiedzy i umiejętności. Bierzmy w nich udział, a już po pandemii z pewnością niejednokrotnie zabłyśniemy wśród znajomych, rodziny i współpracowników. Konferencje i spotkania branżowe Wiele osób zastanawia się, jak dziś, w tym trudnym dla nas wszystkich czasie, rozwijać się zawodowo. Warto skorzystać z oferty konferencji i spotkań online, które są dzisiaj bardzo popularne. Właściwie wszystkie wielkie, popularne wydarzenia przenoszą się teraz do Internetu. Nic dziwnego – bezpieczeństwo jest dla nas najważniejsze. Wszystkie te wydarzenia, które dotąd odbywały się w Warszawie, są dostępne dla osób z całej Polski. Największe spotkania ekspertów, branżowe eventy – wszystko to mamy na wyciągnięcie… klawiatury. To okazja, z której żal nie skorzystać. Do dzieła! ‹ Poprzedni artykuł Następny artykuł › Ocena: Dodaj komentarz 287 odsłon loading...
.
  • lz7754cyxm.pages.dev/44
  • lz7754cyxm.pages.dev/168
  • lz7754cyxm.pages.dev/255
  • lz7754cyxm.pages.dev/224
  • lz7754cyxm.pages.dev/118
  • lz7754cyxm.pages.dev/297
  • lz7754cyxm.pages.dev/269
  • lz7754cyxm.pages.dev/387
  • lz7754cyxm.pages.dev/37
  • ucz sie ucz bo nauka to potęgi klucz